Nie rozumiem czemu mamie i Michałowi
nie podoba się pasja Maćka. Rozumiem że ludziom zdarzają się
wypadki na motorach ale nie wiem po co tyle dramatyzować. Całe
szczęście że tacie to nie przeszkadza. Oczywiście cała moja
rodzina wręcz uwielbia Maćka. Michał dobrze się z nim dogaduje.
Jestem pewna, że on jest tym jedynym. Kocham go całym moim sercem i
wiem że on kocham mnie tak samo. Jestem teraz na treningu Skry.
Michał mnie zabrał bo strasznie się nudziłam w domu a z Maćkiem
miałam się spotkać po południu. Mariusz zagrywał. Zawsze się
zastanawiałam skąd on i Misiek biorą tyle siły żeby takie
szybkie piłki zagrywać. Można powiedzieć, że siatkówka jest
moją drugą pasją zaraz po fotografii. Nie było jeszcze meczu czy
treningu na który nie zabrałam ze sobą aparatu. Można powiedzieć
że wożę go ze sobą wszędzie. Chłopacy kończyli trening. Michał
poszedł do szatni a ja wyszłam przed hale. Siatkarze zaczęli
wychodzić z budynku. W stronę samochodu szedł Misiek z Kurkiem.
Pożegnali się a ja dostałam jak zawsze buziaka w policzek od
Kurasia. Z Bartkiem przyjaźniłam się od kiedy mój braciszek mnie
poznał ze wszystkimi siatkarzami. Wsiedliśmy do auta i Michał
odwiózł mnie do domu. Pożegnałam się z nim i wysiadłam z jego
samochodu a on pojechał do siebie. Dawno nie widziałam się z
Oliwierem przez to że tyle nauki mam teraz w szkole. Weszłam do
domu i przywitałam się z mamą. Taty jak zwykle nie było. Sobota a
on w pracy. Poszłam na góre do swojego pokoju. Rzuciłam torebkę
na łóżko i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic zanim
Maciek przyjedzie. Zastanawiałam się czy po liceum iść na studia
fotograficzne. Umyłam się szybko. Wyszłam owinięta ręcznikiem
do pokoju po bieliznę i ubrania. Wybrałam czarne rurki, białą
bokserkę i koszulę w kratkę. Maciek niedawno kupił sobie nowy
motor. Obiecał że nie długo mnie zabierze nim na przejażdżkę.
Właśnie dzisiaj miał nastąpić ten dzień. Kiedy wczoraj
powiedziałam o tym rodzicom oczywiście wybuchła wielka kłótnia.
Mama nie pozwalała mi a tata nie miał nic przeciwko temu. Rodzice
wczoraj cały dzień się kłócili. Dzisiaj rano żadne z nich nie
odzywało się do siebie. Kiedy przyjechał po mnie Misiek udawali że
nic się nie stało chociaż widziałam po minie mamy że miała chęć
wszystko mu powiedzieć. Ubrałam się szybko, pomalowałam się i
wysuszyłam włosy. Miałam jeszcze niecałą godzinę. Zeszłam na
dół zrobić sobie coś do jedzenia. Zrobiłam sobie na szybko
kanapki.
-Jednak jedziesz z nim? - zapytała po chwili mama.
-Tak.
-Dlaczego to robisz? - zapytała lekko podnosząc głos.
-Ale o co ci chodzi?! - nie wytrzymałam już tego.
-Dobrze wiesz, ze mi się to nie podoba.
-To jest moja decyzja i ja sama będę decydować co chce robić i nie będziesz mi mówić co mogę a czego nie mogę. - krzyczałam. Nie czekając na odpowiedź weszłam na górę. Po chwili przyjechał Maciek. Zeszłam szybko na dół. Założyłam trampki i wyszłam na dwór. Przywitałam się z nim pocałunkiem. Dał mi kask. Nałożyłam go szybko i wsiadłam na motor obejmując go mocno. Pojechaliśmy daleko za Bełchatów. Leżeliśmy na łące wtuleni w siebie i obserwowaliśmy niebo. Zaczynało się robić ciemno więc zaczęliśmy się zbierać. Byliśmy już przed Bełchatowem gdy nagle zobaczyłam jakieś oślepiające światło. Ostatnie co pamiętam to mocne uderzenia a potem ciemność.
~Michał~
Było coś koło 22 kiedy dostałem telefon. Zdziwiłem się że mama dzwoni o tej porze. Płakała. Nie wiedziałem o co chodzi. Po chwili zrozumiałem że Lena jest w szpitalu. Najszybciej jak mogłem zacząłem się ubierać. Dagmara zaczęła się pytać co się stało. Powiedziałem jej szybko i wybiegłem z pokoju. Nałożyłem szybko buty. Zgarnąłem z szafki klucze i wyszedłem z domu. Nie patrząc na przepisy najszybciej jak się da dojechałem do szpitala. Wpadłem jak burza do szpitala. Zacząłem się wypytywać pielęgniarkę gdzie jest Lena. Kiedy dostałem odpowiedź wbiegłem szybko na piąte piętro. Na korytarzu zauważyłem rodziców. Szybko podszedłem do nich i zapytałem dokładnie co się stało. Dowiedziałem się że mieli z Maćkiem wypadek. Zderzyli się z jakiś samochodem. Ona przeżyła ale on niestety nie. Odwróciłem się i przez szybę zobaczyłem ją leżącą na tym łóżku podpiętą do tego wszystkiego. Jedna łza poleciała mi po policzku. Szybko ją wytarłem i pytającym wzrokiem popatrzyłem na rodziców. Tata pokiwał głową. Wszedłem do jej sali i usiadłem na krześle obok jej łóżka. Była strasznie blada. Wziąłem ją za rękę i tak chwile siedziałem. Po chwili zadzwoniłem do Bartka i powiedziałem mu co się stało. Podałem mu numer sali. Powiedział że zaraz będzie. Po chwili zjawił się w jej sali. Powiedziałem mu co się stało i wyszedłem. Wiedziałem że Bartek czuł coś więcej do Leny niż przyjaźni. Wszyscy siedzieliśmy przy niej całą noc.
-Jednak jedziesz z nim? - zapytała po chwili mama.
-Tak.
-Dlaczego to robisz? - zapytała lekko podnosząc głos.
-Ale o co ci chodzi?! - nie wytrzymałam już tego.
-Dobrze wiesz, ze mi się to nie podoba.
-To jest moja decyzja i ja sama będę decydować co chce robić i nie będziesz mi mówić co mogę a czego nie mogę. - krzyczałam. Nie czekając na odpowiedź weszłam na górę. Po chwili przyjechał Maciek. Zeszłam szybko na dół. Założyłam trampki i wyszłam na dwór. Przywitałam się z nim pocałunkiem. Dał mi kask. Nałożyłam go szybko i wsiadłam na motor obejmując go mocno. Pojechaliśmy daleko za Bełchatów. Leżeliśmy na łące wtuleni w siebie i obserwowaliśmy niebo. Zaczynało się robić ciemno więc zaczęliśmy się zbierać. Byliśmy już przed Bełchatowem gdy nagle zobaczyłam jakieś oślepiające światło. Ostatnie co pamiętam to mocne uderzenia a potem ciemność.
~Michał~
Było coś koło 22 kiedy dostałem telefon. Zdziwiłem się że mama dzwoni o tej porze. Płakała. Nie wiedziałem o co chodzi. Po chwili zrozumiałem że Lena jest w szpitalu. Najszybciej jak mogłem zacząłem się ubierać. Dagmara zaczęła się pytać co się stało. Powiedziałem jej szybko i wybiegłem z pokoju. Nałożyłem szybko buty. Zgarnąłem z szafki klucze i wyszedłem z domu. Nie patrząc na przepisy najszybciej jak się da dojechałem do szpitala. Wpadłem jak burza do szpitala. Zacząłem się wypytywać pielęgniarkę gdzie jest Lena. Kiedy dostałem odpowiedź wbiegłem szybko na piąte piętro. Na korytarzu zauważyłem rodziców. Szybko podszedłem do nich i zapytałem dokładnie co się stało. Dowiedziałem się że mieli z Maćkiem wypadek. Zderzyli się z jakiś samochodem. Ona przeżyła ale on niestety nie. Odwróciłem się i przez szybę zobaczyłem ją leżącą na tym łóżku podpiętą do tego wszystkiego. Jedna łza poleciała mi po policzku. Szybko ją wytarłem i pytającym wzrokiem popatrzyłem na rodziców. Tata pokiwał głową. Wszedłem do jej sali i usiadłem na krześle obok jej łóżka. Była strasznie blada. Wziąłem ją za rękę i tak chwile siedziałem. Po chwili zadzwoniłem do Bartka i powiedziałem mu co się stało. Podałem mu numer sali. Powiedział że zaraz będzie. Po chwili zjawił się w jej sali. Powiedziałem mu co się stało i wyszedłem. Wiedziałem że Bartek czuł coś więcej do Leny niż przyjaźni. Wszyscy siedzieliśmy przy niej całą noc.